poniedziałek, 20 lipca 2015

Twoje życie jest w Twoich rękach

 - Mamo, dlaczego Bóg nas tak doświadcza? Ja już będę grzeczny, obiecuję. - zapytał Staś.
- Stasiu, to nie Twoja wina. Tak czasami jest, że musi się wydarzyć kilka nieprzyjemnych rzeczy, byśmy później docenili te małe szczęścia. Takie już jest życie. 
- Mamo, ale ja tak nie chcę. Tak nie może być.
- Musi kochanie, nie ma ludzi idealnych, życia idealnego, bo gdyby tak było świat byłby za bardzo idealny.
- A czemu nie może być? Wszyscy by się kochali, całowali, byli szczęśliwi.
- To nie tak działa Stasiu. Jednak pamiętaj - po każdym zachodzie, słońce wschodzi.
- Idę spać, bo rano słońce wschodzi. I wszyscy będą szczęśliwi.

Są takie chwile w życiu człowieka, że wyobrażamy sobie, iż już nic gorszego nie mogłoby Nas spotkać. Porażka goni kolejną porażkę. Wiatr nieustannie w oczy wieje, a my mamy wrażenie jakby nagle ktoś Nasze życie obrócił o 180 stopni, zabrał dotychczasowe i za jakieś małe grzeszki / przewinienia chciał Nas porządnie doświadczyć cierpieniem, smutkiem, złem… Mamy wrażenie, że już nic, nigdy się nie zmieni, nie będzie lepiej, bo cobyśmy nie zrobili to i tak wyjdzie źle.

Porażki i złe chwile są w życiu każdego z Nas. Jednak tylko od Nas samych zależy jak przez nie przejdziemy. Poddamy się, a może przeczekamy - czekając na lepsze jutro, nie robiąc nic. Może zaczniemy walczyć? Prawda jest taka, że każdy z Nas odbywa walkę przez całe Nasze życie - z sobą, ze swoimi słabościami, niekiedy chorobą, a także wieloma innymi sytuacjami życiowymi. I w tych momentach często zaczyna Nam brakować wiary, nadziei na "lepsze jutro". Przestajemy wierzyć w ten wschód słońca.

Moi drodzy, tak jak powiedziała mama Stasia - po każdej porażce, nawet całym ich łańcuchu - kiedyś te słońce wschodzi. Tak jak w porach roku, które uwielbiają Nas zaskakiwać, 10 dni pada deszcz, a nagle 11 dnia budzą nas promienie słońca, tak jest też w Naszym życiu. Mam nadzieję, że będziecie  silni by te wszystkie burze, deszcze i huragany przejść z podniesioną głową - bez narzekania (ok. może trochę ;) ), ale nie przestając wierzyć w to, że takie sytuacje są Nam potrzebne, a nic nie dzieje się bez przyczyny. Twoje życie jest w Twoich rękach!




Zaczęłyście już swoje #100happydaysplotkara ? Jeśli nie - to chociaż spróbujcie! :) Trzymam za Was kciuki!
Ściskam
Plotkara

sobota, 18 lipca 2015

Lemoniada lawendowa

Witajcie moi drodzy,

Lipiec zaskoczył nas falą upałów jak zima drogowców :) Wysoka temperatura wzmaga pragnienie dlatego spieszę do Was z przepisem na pyszną i zaskakującą lemoniadę lawendową! To jest moje odkrycie tego lata (tak sądzę).

Składniki:
- 2 cytryny,
- 1 limonka,
- 10 główek świeżej lawendy,
- miód / cukier trzcinowy,
- woda niegazowana,
- wrzątek ,
- lód w kostkach.

Przygotowanie:

Lawendę płuczemy, wkładamy do kubka i zalewamy do jego połowy wrzątkiem. Przykrywamy talerzykiem. Z cytryn i limonki wyciskamy sok. Do dzbanka wlewamy wodę niegazowaną oraz dodajemy 2 łyżki cukru/miodu i mieszamy (przy zimnej wodzie cukier rozpuściłam w odrobinie wrzątku). Dodajemy sok z cytrusów oraz nasz ,,wywar" z lawendy razem z kwiatami). Pozostaje nam tylko wrzucić kostki lodu i cieszyć się pyszną lemoniadą! 

Pachnie i smakuje PRZEPYSZNIE! Spróbujcie sami!!






Jeśli macie jakieś zaskakujące przepisy na napoje chłodzące to podzielcie się nimi w komentarzach! Może Twój przepis też Nas zaskoczy i będziemy się dzielić Nimi na łamach tego bloga?:) Pamiętacie o wyzwaniu Moniki? #100hapydaysplotkara - zacznij już dziś.

Tymczasem opuszczam Was na kilka dni - wyruszając w daleką wyprawę, na której końcu będzie błogie lenistwo, opalanko, drinki z palemką i morze przygód -> Chorwacja :)

Ściskam,
Martyna!


środa, 15 lipca 2015

#100happydaysplotkara

„Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka — to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz”
ks. Jan Twardowski, Kiedy mówisz

Ten wiersz towarzyszy mi w mojej drodze życia od wielu, wielu lat. Ma w sobie wiele przesłanek, które każdy z Nas może odbierać na swój sposób. Dla mnie jest wyjątkowy i chcę by stał się początkiem, czegoś równie wyjątkowego.

Jakiś czas temu trafiłam na stronę 100 happy days - 100 dni prowadzących do szczęścia. Szczerze - bardzo ucieszyło mnie to wyzwanie, którego i tak się nie podjęłam, twierdząc, że nie mam na to czasu. Jednak od chwili wejścia na tę stronę - nie było dnia bym o tym nie myślała. Były dni, w których zapisywałam sobie rzeczy, które sprawiły mi szczęście, ale były też chwile, w których zupełnie o tym zapominałam. I wtem mój mentor, człowiek, którego warto słuchać i czytać, Mateusz Grzesiak - rozpoczął swój cykl 100 dni szczęścia. Nawet napisał o tym książkę, której na razie nie czytam, bo nie chciałabym zostać osądzona o "powielanie" jego treści. Kupię i przeczytam, dopiero po swoim wyzwaniu ;) Podjęłam decyzję, że i ja, któregoś dnia podejmę się tego wyzwania, bo wiem, że dzięki temu będę szczęśliwszym człowiekiem.
I tak dziś, chciałabym zmobilizować i siebie i Ciebie - do działania. Do cieszenia się chwilą, poszukiwania szczęścia w najmniejszych rzeczach, które potrzebne są Nam do szczęścia. Doszukiwania się małych rzeczy, które niekiedy trzymają Nas przy życiu.



Moi drodzy, od dnia jutrzejszego, tj. 16.07 (przez 100 dni), kończąc - 23 października 2015 roku. Na moim FanPage'u będę umieszczała codziennie jeden wpis o tym, co sprawia, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Nie jestem psychologiem, filozofem, popełniam błędy, nie jestem ideałem, nie jestem Grzesiakiem. Nie porównujcie mnie. Potraktujmy to jak zabawę, jak nasz osobisty rachunek sumienia. Nie musisz absolutnie mi o nim opowiadać, umieszczać na blogu, lajkować, pisać, komentować - jednak spróbuj zrobić TO dla własnego siebie, spisując krótkie notatki w swoim pamiętniku. Być może dzięki temu wyzwaniu odnajdziesz swoje szczęście? Będziesz szczęśliwszym człowiekiem?

Ogłaszam również konkurs (może nie do końca), lepiej będzie brzmiało wyzwanie - nie musisz brać w Tym udziału. Zrób to dla SIEBIE! 

Osoby, które przetrwają razem ze mną te 100 dni w szczęściu nagrodzę paczką niespodzianką (na chwilę obecną mam 2 sponsorów - w związku z tym, nie mogę podać całkowitej wartości paczki, bo nieustannie będę ich szukała :) ).  W międzyczasie będę umieszczała pomalutku zawartość paczki.

10 osób, które prześlą mi na maila (m.zablocka007@gmail.com) swój cały spis 100 dni - ze zdjęciem (obojętnie jakiej jakości) oraz opisem (co sprawiło, że jesteś w obecnym dniu szczęśliwym człowiekiem) i podsumowaniem - czy te wyzwanie zmieniło Wasze życie bądź jak na Nie wpłynęło otrzymają pełnowartościowe paczki, o których mowa będzie na bieżąco na blogu. Przewiduje minimum wartość paczki - 150zł - wierzę w To, że jej wartość urośnie :)
Resztę - obdaruję nagrodami niespodziankami, dla każdego przewiduję chociaż drobną niespodziankę za "trud" jaki włoży w to wyzwanie :)

Resztę regulaminu ustalimy wspólnie w między czasie :)

To jak ? Próbujemy "naprawić", "uszczęśliwić" Nasze życie? :) Jestem całym sercem z Wami, a szczęście - jest w szczegółach, tych małych drobnych sprawach napotykanych każdego dnia :) umieszczajcie wyzwanie na swoich blogach, fejsach i instagramach (informujcie mnie o tym, bym mogła śledzić i wspierać na bieżąco Wasze poczynania, w komentarzu lub na maila: m.zablocka007@gmail.com) pod nazwą/hasztagiem:

#100happydaysplotkara 

Mój fejsik znajdziecie TU!
Ahoj! Spraw by Twoje życie było szczęśliwsze :)



sobota, 11 lipca 2015

Makijaż a'la clown

Hej.

Dziś trochę inny post, bo coś na czym się kompletnie nie znam: makijaż. Choć nie chcę zrobić tutorialu czy też recenzji makijażowych kosmetyków ale za to pokażę  Wam  moje dzisiejsze odkrycie w Internecie.

Jest nim ten film:

                                                  źródło: youtube z kanału belladelune (klik)

Nie ukrywam, że nigdy nie umiałam konturować twarzy, pomimo przeczytanych milionów wskazówek i obejrzenia filmów na ten temat jakoś nie potrafię tego zrobić na własnej twarzy. Po zobaczeniu TEJ śmiesznej metody spróbuję ponownie. Kto wie... Może wyniki eksperymentu zagoszczą na blogu :)

Co o tym sądzicie?  Nigdy nie spodziewałabym się takiego efektu, po takich "mazajkach" ;)
Może czasami warto eksperymentować i bawić się - chociażby samym sobą? :)

Pozdrawiam!
Plotkara Chylcia

środa, 8 lipca 2015

Garnek złota i spełnionych marzeń na końcu tęczy.

 Heeeeej !

Po tym pięknym przywitaniu mnie na Plotkarze przez Monikę wypadałoby się do tego ustosunkować :)
Wcale nie jestem ciemnoskóra, jakby się mogło niektórym wydawać (na postawie zdjęcia jakie zawisło przy poście). Mam skórę tak jasną jakbym uciekła z młyna po przymusowych 24-godzinnych pracach przez całe wakacje. Szlachta jest blada ;-)

Trochę tą naszą historię widzę z innej strony, bo Monia zanim się zaczął rok akademicki trochę mi zawracała głowę wiadomościami na naszej-klasie (tak, to był czas, że była ona popularniejsza od facebooka), na temat ,,a fajnie na tej uczelni?" , ,,a wykładowcy jacy są" , ,,a to, a tamto". Wtedy trochę się z niej śmiałyśmy z innymi koleżankami, wiadomo ,,nowa w klasie". Życie wszystko zweryfikowało i jak dalej połączyły się nasze drogi to już wiecie.

Jaka jest historia Waszych przyjaźni? Chętnie byśmy je poznały :)

Monia zawsze mi powtarza, że jestem dobra w wyszukiwaniu w internetach jakichś ciekawych rzeczy. Śmiesznych obrazków, dających do myślenia filmików, produktów których nie spotka się na polskim rynku. Chciałabym podzielić się z Wami moimi odkryciami.  Mam nadzieję, że będę pierwsza ;-) Czasem napiszę też coś o życiu.

Pamiętajcie, życie jest piękniejsze gdy macie uśmiech na twarzy! :)


                                P.S. Słyszeliście, że podobno na końcu tęczy jest garnek złota?

Pozdrawiam,
Plotkara Chylcia

wtorek, 7 lipca 2015

Dziękuję za...


Lekko z przymrużeniem oka, z nutką nostalgii, chwilą radości, całym morzem motywacji...

Jaram się jak małe dziecko widząc magiczną liczbę 600 lajków na moim fejsbusiu. ;)

Już jakiś czas temu pisałam Wam o swojej przygodzie z blogosferą i mediami społecznościowymi - kupowaniu lajków, kryzysach Moniki Czaplickiej. Dziś wracam do tego widząc 600 "lubisiów" na swoim fan page'u - cieszę się (to mało powiedziane). Nie z tych 600 człowieków, bo połowa z nich i tak była kupiona. Cieszę się z tych kilku, które są ze mną na codzień. Tych, którzy komentują, obserwują, lajkują, negują, piszą wiadomości prywatne. Cieszę się z tego, że kilka/ kilkanaście osób ze mną tworzy tę małą historię. 
Jestem podekscytowana tym, że dzięki moim działaniom (nie zawsze prawidłowym) poznałam wspaniałych ludzi, którzy są i mam nadzieję, że pozostaną. To dzięki Wam poznałam wiele niezwykłych historii, które mam nadzieję, że i Was moi drodzy czytelnicy, zainteresują. 

Nie potrafię opisać jak bardzo jestem dziś szczęśliwa! Bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję za to, że ze mną jesteście! Bez Was nic się nie zadzieje!

(tak się dziś cieszy moja micha)

A Ty kiedy ostatni raz podziękowałaś swojej mamie za ciepły obiad? Kiedy powiedziałaś ostatni raz swojej przyjaciółce, że dziękujesz Jej za to, że znosi Twoje humory? Kiedy podziękowałaś swojemu mężowi za miłość/dziecko/pomoc/obecność (wstaw co chcesz)? Kiedy powiedziałeś pracownikowi - dziękuję, wykonałeś kawał dobrej roboty?



Mogłabym tak wymieniać bez końca. Zatrzymajcie się na chwilę i zastanówcie się co byście zrobili, nie mając u boku tych wielu wspaniałych ludzi obok siebie. Nie ważne czy to jest przyjaciółka, znajoma, narzeczony, kochanek, sąsiadka, matka czy teściowa - pomyślcie o tym, jak wielką radość możecie im sprawić drobnym słowem DZIĘKUJĘ. Bez tych ludzi obok siebie - Wasze życie byłoby nijakie, bez celu. W wielu przypadkach słowo: "Dziękuję" jest najpiękniejszym prezentem, o wiele fajniejszym, niż upominek. :)

Jeśli należysz do grona osób, które potrafią cieszyć się z drobnych rzeczy, gestów, uśmiechów - jestem z Ciebie dumna! Jesteś wspaniałym człowiekiem!

Może jakieś małe wyzwanie blogowanie, pt.: dziękuję za… ? Co o tym myślicie?

Ściskam Was serdecznie, 
Plotkara Monika

wtorek, 30 czerwca 2015

Ludzie - w nich tkwi siła i moc.

Nieustannie gdzieś biegniemy, nie mając na nic czasu, zapominając o zwykłych rzeczach. Szukamy różnych wymówek: praca, bo ból głowy, bo nie dziś, może jutro. Jednak czas na Nas nie poczeka. W Tym gąszczu różnych spraw zapominamy o rzeczach najważniejszych – o ludziach. Twojej mamie i tacie, bratu, siostrze, przyjaciółce, babci, koleżance z pracy, a to tylko dzięki Nim nasze życie ma sens. Pieniądze są ulotne, samochód może się zepsuć, nowa sukienka przestanie być modna, a chwile spędzone z Nimi, tymi najważniejszymi ludźmi pozostaną w Naszych sercach na zawsze. Bez Ludzi nie możemy realizować celów i spełniać swoich marzeń, nie ma szans istnieć żadne przedsiębiorstwo, nie mamy się komu wypłakać bądź upić do nieprzytomności. Najbliżsi nie pozwolą Nam upaść, gdy inni podetną Nam skrzydła. Będą, gdy wszystkich innych rzeczy zabraknie. Doceńmy to, nie odkładajmy nic na później, bo cała rzeczywistość jest w chwili obecnej, a jutra może nie być. Ludzie są najważniejsi, bez nich nic się nie zadzieje. Doceńmy to.


Czasami, zupełnie niespodziewanie i przez przypadek, spotykamy w Naszym życiu ludzi, którzy zostają w Nim na długie lata. Bliżej, dalej, z przerwą, bez przerwy, jednak zawsze są i będą. Żałujesz przy tym, że nie było ich wcześniej. Tak było też z Nią.

Na drugim roku studiów, postanowiłam zmienić szkołę, miejsce zamieszkania i otaczającą mnie rzeczywistość. Przeniosłam się z Olsztyna, do Trójmiasta - wymarzonego, utęsknionego i takiego pięknego! Oczami wyobraźni pisałam wielkie scenariusze życia w Trójmieście. I za nic w świecie nie przyszło mi do głowy pytanie.: "Jak ja odnajdę się na uczelni, w grupie ludzi, którzy już się znają, są podziały, przyjaźnie etc?" Nie wiem, ale naprawdę o tym nie myślałam. Poczułam to dopiero pierwszego dnia na uczelni, gdzie wszyscy obserwowali mnie spod byka, jedna dziewczyna podeszła do mnie z pomocą w notatkach, druga z propozycją bym usiadła obok. Trzecia z kolei podeszła do mnie na przerwie, z zapytaniem, czy mam ognia?! Dziwne bym nie miała, skoro odpalałam fajkę ;). Po kilku dniach na uczelni, wylądowałam u Niej w domu z butelką wina. Szczerze - obie nie mamy pojęcia jak to się stało, że się u Martyny spotkałyśmy. Pamiętamy wiele wspólnie spędzonych chwil, jednak tego ni cholerę, nie jesteśmy w stanie sobie przypomnieć. Do rzeczy… I tak jest do dziś.

Pomimo tego, że Ja poszłam na magisterkę, Ona na podyplomówkę. Od czasów studiów minęły już trzy lata. Pomimo tego, że dzieli Nas 120 kilometrów. Pomimo tego, że każda z Nas ma inne życie. Pomimo tego, że każda z Nas ma różne charaktery i wizje świata. Pomimo tego, że czasami przebywamy poza granicami kraju. Pomimo tego, że ja mam dziecko, a Ona zupełnie inne życie. Pomimo tego, że piszemy dwie różne bajki - jesteśmy razem. I dziś chciałabym Wam przedstawić osobę, która pisze zupełnie inne bajki, niż Ja :) i która będzie miała swój udział w tworzeniu tego miejsca. Moi mili, przywitajcie ciepło Martynę, która  zadba o to byście byli ze wszystkim na czasie, z dawką humoru i radości, bo bez ludzi - nic się nie zadzieje, a przeciwności losu - są po to by je pokonywać.



Plotkara,
Monika.


poniedziałek, 29 czerwca 2015

Smak dzieciństwa i magiczne gwiazdki.

- Mamo, czy masz czasami tak, że tęsknisz za czymś, bardzo chciałabyś to mieć, a wiesz, że nie możesz?
- Tak Jasiu. Gdybyśmy mieli wszystko to na co mamy ochotę, bylibyśmy nieszczęśliwi.
- Ale Mamo, jak możemy być nieszczęśliwi, skoro wszyscy mieliby wszystko i byliby szczęśliwi?!
- To tak nie działa dziecko. Wszyscy - nie mogą mieć wszystkiego. Tak skonstruowany jest ten świat.
- Dziwny jest ten świat.

Są takie chwile, momenty, ludzie, rzeczy i produkty - za którymi człowiek tęskni, miło wspominając przeżycia z Nimi związane. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie aspekty życia - gdyby wszystko było na wyciągnięcie ręki - wspomnienie, powrót do przeszłości, zmartwychwstanie przodków i wiele innych irracjonalnych możliwości rzeczy niemożliwych, czy Nasze życie byłoby równie piękne i wyjątkowe?

Rok temu, w Naszym sklepie pojawiły się gwiazdki magic stars. Jak wielki to był przełom! Zapotrzebowanie przerosło Naszą dystrybucję. Wielu klientów odeszło z zawiedzionym wzrokiem. Jakiś czas później pojawiły się po raz kolejny. Rozeszły się w szybkim tempie.

Większość klientów mówiła.: "Tak dawno ich nie jadłem, chcę sobie przypomnieć czasy dzieciństwa. Dzięki Wam za to!". Klienci przypominali sobie, próbowali, kosztowali i chwalili nie zmieniający się smak, smak dzieciństwa.
I wtem… Zaczęły je wprowadzać małe sklepy detaliczne, następnie sieciówki, a nawet drogerie. Zapotrzebowanie spadło, a co za tym idzie konsumpcja upadła. Nie, nie dlatego, że są nie dobre, że odróżnia je smak od tego sprzed wielu lat. Nie! Stało się tak tylko dlatego, że to jeden z wielu przykładów produktów impulsywnych, który konsumenci kupują pod wpływem jednego zdarzenia, jednego wspomnienia, obecnej chwili. Jeśli każde wspomnienie, chwila, człowiek i zdarzenie byłyby na wyciągnięcie ręki - to nie byłby dziwny świat. To byłby zbyt prosty świat. Nic co będzie na wyciągnięcie ręki - nie będzie tak dobrze smakowało jak zakazany owoc. Owoc, który nie jest dostępny Nam na co dzień.


Pomimo wszystko - magiczne gwiazdki mają niepowtarzalny smak dzieciństwa. Niebiańsko mleczna czekolada sprawia, że nawet stary - poczuje się jak dziecko, kosztując niezmienionych smaków sprzed wielu lat, lat dzieciństwa i życia, w którym niemożliwe - było możliwe, ale za jakiś czas.
Próbowaliście? Jakie były Wasze wrażenia? Jak oceniają je Wasze dzieci? :)

czwartek, 25 czerwca 2015

Starość i jej granice.



Jakiś czas temu miałam okazję współpracować z kobietą ok. 60 lat. Starszą Panią, która prowadzi swój biznes (sklepik odzieżowy) od ponad 20 lat. Kocha to co robi, sama jeździ po towar, sama sprzedaje, sama jest sobie księgową. Samodzielna babka, matka i mam nadzieje, ze wkrótce kobieta sukcesu :)

Danusia prowadzi swój biznes odkąd pamięta - jak sama o sobie mówi: jest handlarą od urodzenia. Zawsze sprzedawała - począwszy od zabaw na podwórku, dojeniu krów i sprzedaży mleka, na ubraniach skończywszy. Dziś jej mały biznes kuleje - znane sieciówki, internety pokonały ją. Jak sama twierdzi potrzebuje jeszcze dwóch lat do emerytury. I nic więcej nie chce. Tylko jak przeżyć te dwa lata?

W związku z tym, że Danusia jest w wieku starszym - niekoniecznie zna się na nowinkach technologicznych oraz sprzedaży internetowej, zaangażowaliśmy jej wnuka do organizacji fan page'a na Facebooku oraz założenia sklepu na Allegro, co chociaż trochę miało podnieść jej zyski w sklepie. Na początku Danusia była okropnie sceptycznie do tego wszystkiego nastawiona. To była prawdziwa lekcja nie tylko dla Niej, ale także dla mnie. Jednak ….

Spotkałam się z nią dwa dni temu - prawie płakała dziękując mi. Nie za działania marketingowe, ale za to, że się rozwija, że spędza więcej czasu z wnukami - wnuk obsługuje i pokazuje jej o co chodzi w internatach, a wnuczka jest świetną modelką do przedstawiania jej ciuchów. Była zachwycona, bo potrafi już włączyć komputer i przejrzeć wiadomości na wp i onecie. Wnuczek namawia ją na założenie sobie maila, ale mówi, że na to przyjdzie może kiedyś czas. Jak sama mówi.: "Muszę ogarnąć tą nową rzeczywistość, która nieznana mi".

Po naszych kilku spotkaniach zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest granica "starości"? Czy starość istnieje? Obserwując ludzi dookoła zaczynam utwierdzać się w tym, że starość - to tylko lata nieuchronnie uciekające. Jednak nie ma granic życia starości. Już nawet nasze teściowe, babcie korzystają z telefonów komórkowych, w prawie każdym domu jest komputer, coraz częściej spotykanym zjawiskiem są internetowe zakupy - nawet te codzienne. Wyjeżdżając na wakacje spotykamy babcię z dziadkiem o lasce - spacerujących po pięknych plażach Krety. Nie szokuje Nas modnie ubrana babcia, wsiadająca za kierownicę swojego auta. Starość to tylko dokument. Starość tkwi w Nas.

Myślę, że w przyszłości - jak My będziemy babciami w wieku 70/80 lat. Zamiast obiadków w domu, będziemy spotykały się z Naszymi wnukami w kawiarniach, podjeżdżając samochodem, ze smartphonem w ręku, o nienagannej figurze Ewy Chodakowskiej. Zakupy będziemy zamawiały ze sklepu online, a wieczory będziemy spędzały na surfowaniu w internecie, plotkach z rodziną przez skype'a. ;)

Powyższe doświadczenie nauczyło mnie tego, że nigdy nie jest na nic za późno, a całe nasze życie to nauka.   Mam nadzieję, że ta krótka historia również Wam pokaże, że życie trzeba czerpać garściami - brać ile się da, nie stać w miejscu. Tylko wiecznie narzekające leniwce - nie potrafią odnaleźć szczęścia, nawet w pracy. :) oby dzisiejszy rozwój technologii nie sprawił, że Twoje życie w pewnym momencie zacznie się cofać ;)


Jak Wy postrzegacie starość?

Niemożliwe - nie istnieje.

Ściskam,
Plotkara

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Zawód menadżer.

Rozpoczynając swoją karierę studencką, szczerze nie wiedziałam, nie miałam pojęcia jaki kierunek studiów byłby dla mnie odpowiedni. Rozważałam - prawo, filologię Polską, dziennikarstwo, ekonomię, a nawet przyrodę. Pomimo tego, że było to wiele kierunków, które absolutnie nie mają z sobą nic wspólnego, a ja jestem roztrzepana i w gruncie rzeczy chyba sama nie wiedziałam, czego od życia oczekuję. Wybrałam "zarządzanie przedsiębiorstwem" - wtedy rodzice, przyjaciele pukali się w głowę, zadając głupie pytania oraz udzielając zbędnych porad.: " Co Ty będziesz po tym robiła? Takie studia to żadne studia. Odpuść sobie. To nie ma sensu. To ma być zawód?"

- Czy Ty na pewno chcesz to zrobić? - zapytał mnie tata.
- Tak. To jest to. - odpowiedziałam.
- Może spróbujesz za rok i wybierzesz prawo albo medycynę. - wątpił we mnie.
- Nie. Chcę złożyć te papiery.
- Ok. Jak uważasz. Co Ty będziesz po tym robiła?
- Będę kobietą sukcesu. Menadżerem. Człowiekiem, który będzie pomagał i wspierał innych ludzi. - odpowiedziałam zdecydowanie.
-  Menadżerem może być każdy - nie potrzeba do tego szkoły.
- Będę menadżerem z zawodu i z powołania.
- Oj, jeszcze wiele musisz się nauczyć. Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałowała.
- Nie będę. Będę tym, kim chcę być.


I w tym momencie zmieniliśmy temat. Człowiek całe życie się uczy - przez doświadczenia, wiedzę, ukończone szkoły/kursy/szkolenia. Nikt z Nas nie jest nieomylny. Jednak nikt - nikomu nie może odebrać marzeń, a przede wszystkim przyszłości. Nasze przyszłe życie jest w Naszych rękach. Przyszłość - to, to co sobie narysujesz na kartce i będziesz dążył do zdobycia tego - pomimo przeciwności losu, pomimo problemów, upadków i złośliwych komentarzy innych ludzi. Musisz być sobą. Musisz wziąć kartkę/kawałek swojej głowy i narysować siebie za kilka lat i dążyć do tego. Dążyć do tego - kim i jaki chcesz być. Nie możesz się poddawać, gdy ktoś kłody rzuca Ci pod nogi - będzie ich jeszcze więcej, musisz się z tym pogodzić. 


Jesteś kurą domową? - to trudne zadanie. Jesteś menadżerem nie tylko swojego życia, ale także całego Twojego domu. Jesteś odpowiedzialna za przyrządzanie posiłków, porządek i przede wszystkich wychowanie w harmonii swoich dzieci i rodziny.
Jesteś kobietą pracującą? - jesteś menadżerem swojego czasu, który musisz rozdzielić na obowiązki w pracy, z życiem osobistym - nie zapominaj o tym, że ono też istnieje. Masz prawo, musisz mieć drugą połówkę - dla której też powinnaś znaleźć czas.
Jesteś matką pracującą? - do Twoich obowiązków menadżera należy pogodzenie życia rodzinnego z pracą i obowiązkami domowymi. To Ty musisz rozplanować tak swój czas by odebrać dziecko z przedszkola, ugotować obiad, wyjść z mężem/narzeczonym do kina lub kolację, a przy okazji nie zaniedbywać pracy.
Jesteś uczniem? - jesteś menadżerem swojego przyszłego życia. To od Ciebie zależy na jakie studia się dostaniesz, jaką szkołę skończysz, co dla Ciebie będzie priorytetem w Twoim przyszłym życiu.
Jesteś babcią? - to w Twoich rękach są teraz wspomnienia Twoich wnuków. Wspomnienia, do których będą wracały latami, a może będą też tak traktowali swoje wnuki?
Jesteś nastolatką? - to kim będziesz i jaka będziesz w przyszłości, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Chcesz być znaną blogerką? Pisz o tym, co kochasz w sposób właściwy. Marzy Ci się kariera modelki? Dbaj o swoją prezencję. Chcesz być wspaniałą matką? Bierz przykład z innych "wspaniałych" matek. 

Mogłabym tak wymieniać bez końca. Każdy z Nas ma swoją kartę w tej książce życia. I tylko od Nas zależy co w niej zapiszemy.

Każdy z Nas jest menadżerem. Wszyscy jesteśmy menadżerami - swojego życia. To tylko i wyłącznie od Ciebie zależy jak pokierujesz swoje życie, karierę i rodzinę. Jakie wspomnienia po sobie pozostawisz. Przy pomocy innych ludzi, działań i kierunków możesz swoje życie ukierunkować jakkolwiek zechcesz. TWOJE ŻYCIE - JEST W TWOICH RĘKACH, których Ty jesteś menadżerem.

Nigdy się nie poddawaj. Jestem z Tobą.
Pltokara - Monika.


sobota, 13 czerwca 2015

Kryzysy w social mediach wybuchają w weekendy.

Rozmowa dwóch dziewcząt, w wieku (tak sądzę) gimnazjalnym, w autobusie.: 


- Masz 500 lajków w jeden dzień, jak Ty to zrobiłaś?
- Jak to jak? Wszyscy mnie lubieją. Niedługo będzie ich tysiąc, później dwa. Zaraz będę jak Maffashion lub ta Mercedes.
- Taaa… Jasne. Ja mam lepsze stylówy, prowadzę fajnpejdża od miesiąca, a lubi mnie tylko 50. W tym 45 znajomych, których zaprosiłam.
- Ale Ty głupia jesteś… Ty myślisz, że te znane blogerki to zdobyły tyle lubisiów, bo mają fajne ciuchy? Kupiły je tak jak ja - za mamy kartę kredytową. 
- Jak to?
- No normalnie, wybierasz ile chcesz lajków, płacisz i masz w jeden dzień - tyle, na ile Cię stać.
- Poważnie? Jaaaa… Zrobię to od razu jak wrócę do domu. Będę milionerką niedługo.

Nie wypowiem się o poziomie rozmowy, jaką te dziewczyny prowadziły, bo przedstawienie jej powyżej - powinno samo mówić przez się ;).

Plotkarę stworzyłam będąc na II roku studiów magisterskich, pisząc swoją pracę magisterską o mediach społecznościowych. Na początku traktowałam to jako doświadczenie stworzone na potrzeby pracy magisterskiej. Próbowałam wielu chwytów, sztuczek (w tym kupowanie lajków) marektingowych. Chciałam sama się przekonać jak to wszystko działa, co z czym się je. Były momenty, w których chciałam się poddać. Twierdziłam, że nie dam rady, nie podołam, nie mam pojęcia o social mediach. Trzy miesiące przed oddaniem pracy magisterskiej chciałam zmienić jej temat. Wtem, moja przyjaciółka podesłała mi linka o Monice Czaplickiej i jej kryzysach. Zupełnie przez przypadek - wiedziała, że interesuję się produktami (pracuję w sklepie), ich historią - wadami, zaletami etc. Zagłębiając się w Jej FanPage'a nie przespałam pierwszej nocy. Na drugi dzień kupiłam jej książkę. I to Ona pomogła mi zrozumieć świat mediów społecznościowych, a przede wszystkim dokończyć moją pracę magisterską, nie zmieniając tematu.

Jeśli zastanawiacie się jak prowadzić dobrze swojego FanPage'a, jak uniknąć pewnych problemów z konsumentami i czytelnikami, z jakich narzędzi warto skorzystać oraz macie wiele pytań, które pozostają bez odpowiedzi zapraszam Was serdecznie na Facebookowy profil oraz stronę internetową Moniki, kliknij tu

Ja też popełniałam wiele błędów i do tej pory je popełniam - bez nich nasze życie się nie obędzie. Jednak grunt to z każdej porażki, błędu, klęski wynieść jakieś konsekwencje, naukę na przyszłość. Mam nadzieję, że Monika Wam w tym pomoże. Dziś Monika i jej kryzysy to nie tylko nauka, ale przede wszystkim dobra zabawa, poszerzanie swoich horyzontów, informacje, które dla konsumenta i nie tylko w dobie internetów są niezbędne. Kryzysy to moja codzienna lektura, która otwiera moje duże oczy na jeszcze większy świat.

Tak Was polubiłam, że po moim magisterskim doświadczeniu, nie mogłam się z Wami rozstać. I zostałam. Nic nie dzieje się bez przyczyny - pamiętaj o tym. :)

Ściskam, 
Plotkara - Monika.

Absolutnie to nie jest tekst sponsorowany.




piątek, 12 czerwca 2015

Jestem z Wami i dla Was.

Ten blog powstał z myślą o Was i dla Was… Nie mam aż tak interesującego życia bym mogła Was zasypywać postami o tym, kiedy moja córka się uśmiechnęła, powiedziała "tata" lub mogłabym Wam przekazać piękną stylizację - bo na modzie się nie znam. Nie mogę Wam przekazywać przepisów, bo w kuchni często kombinuję i za każdym razem wszystkiego dodaję "na oko". Nie znam się na makijażu ani kosmetykach, bo używam tylko tego co najbardziej mi odpowiada, nie kombinuję. Jest wiele dziedzin życia, które staram się odkrywać i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je zrozumieć chociaż w połowie :) znam się trochę na życiu i biznesie - choć ciągle się uczę.

Każdy z Nas jest w czymś dobry - i to właśnie dzięki innym ludziom nasze życie staje się barwniejsze, łatwiejsze i przyjemniejsze. LUDZIE - bez nich nic się nie zadzieje. Matka nie zostanie matką, bez drugiego człowieka. Biznesmen - nie zdobędzie majątku bez pracowników. Kucharz - nie zostanie kucharzem, gdy nie będzie miał kogo karmić. W ludziach tkwi siła i moc. 
W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim wspaniałym osobom, które komentowały moje skasowane posty, które były - mam nadzieję, że są i będą ;). Bardzo dziękuję za kilka wspaniałych wiadomości mailowych i fejsbukowych. Za ten jeden negatywny komentarz - również dziękuję Anonimie, bo chyba on był mi potrzebny (następnym razem podpisz się, nie wstydź się swojego zdania). W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny.

Dążę do doskonałości, choć wiem, że moje życie nigdy nie będzie doskonałe. Jednak wbrew temu wszystkiemu jestem szczęśliwa i pomału staram się być spełniona. I tego życzę również Wam moi drodzy czytelnicy - byście nigdy się nie poddawali, nawet wtedy, gdy ktoś zmiesza Was z błotem. Niemożliwe - nie istnieje.

Droga na szczyt - nigdy nie była łatwa. Jestem z Wami. 

Masz problem, nie wiesz co, jak, gdzie - robić. Napisz do mnie, postaram się rozwiać Twoje wątpliwości.

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚCIE.
Ściskam, 
Monika